sobota, 4 marca 2017

REALNIE SEKSUALNIE... i nie tylko

Seksualnie i realnie
Witajcie:)

Cieszę się, że są kobiety nie obawiające się swojej seksualności, pragnące ją zgłębić, które swoją odwagą, kreatywnością oraz determinacją zmieniają dzień po dniu otaczający je świat. Poznawanie samego siebie i kształtowanie poprzez przeciwstawianie się istniejącym, a szkodliwym wzorcom, jest odwieczną potrzebą człowieka. Jestem jedną z takich osób, więc wiem, że to codzienny trud, polegający na nieustannym zgłębianiu własnego ulegania stereotypom i poszukiwaniu właściwych dla siebie rozwiązań konkretnych sytuacji, aktualnych na tu i teraz strategii, które dzisiaj są dobre, ponieważ rozwijające, ale jutro już mogą być szkodliwe, bo ograniczające i uzależniające. Tymczasem wszystko, co w NAS się rodzi, winno być dla NAS jako CZŁOWIEKA błogosławieństwem!
 
Są kobiety, które walczą z otaczającą je w ludziach małostkowością. Nie przyjmują one do siebie „łatek” typu: wulgarna, łatwa, dziwka, nienormalna, puszczalska, wariatka, niewierna suka itp., nie biorą na siebie odpowiedzialności za winy innych (molestującego dziadka, ojca, pracodawcę, gwałcącego partnera lub męża), chcą być władczyniami swojego życia, współwładając w szacunku z godnymi u swego boku mężczyznami! One WIEDZĄ, że wstyd, jak wszystko inne, we właściwej proporcji, właściwie rozumiany, jest niezbędny jako „bolesne przeświadczenie o własnej zasadniczej ułomności jako istoty ludzkiej”, dzięki niemu nie rozwija się w Nas egocentryzm, narcyzm, poczucie wszechwładzy i nadrzędności wobec innych, co pozwala nam na zachowanie naszego jestestwa jako istoty społecznej, to zaś umożliwia NAM trwanie! One wstydzą się tylko własnej słabości i z powodu tego dyskomfortu nieustannie dążą do odkrywania prawdy o sobie i do rozwoju.
 
Jednocześnie są to w moim przekonaniu PRAWDZIWE feministki, czyli kobiety, które nie umniejszają mężczyzn, nie ranią ich fałszywymi oskarżeniami, ale walcząc o swoje prawo do szacunku, godności, rozwoju, o własną pełnię kobiecości, doprowadzają do skonfrontowania ich z prawdą o tym, jak oni sami realizują swoją męskość, aby móc stworzyć z nimi JEDNO. Konfrontacja taka jest bolesna i łatwo, robiąc z siebie ofiarę, czyli nie przyjmując odpowiedzialności za własne słabości, poranić mężczyznę. Łatwo rozbudzić w sobie żal i gniew, i wszystkie sytuacje, w których kobieta odczuła ból, odziać w JEGO brak miłości, w JEGO samolubność, złośliwość, złą wolę. Tymczasem w większości przypadków mężczyzna kocha, szanuje, troska się, chce okazać czułość – ALE nikt go tego dobrze nie nauczył i tak, swoimi szorstkimi dłońmi, językiem, rani tą najukochańszą sobie istotę i zupełnie nie wie, co ma z tym zrobić. Jednocześnie, taki osaczony oskarżeniami, potrzebuje się bronić, więc zaczyna usprawiedliwiać to, jaki jest, ZAMIAST przyjąć do wiadomości fakty na temat skutków swojego postępowania, wysłuchać, czego ta Ukochana potrzebuje i poszukać sposobu, aby choć troszeczkę na tu i teraz wyjść jej naprzeciw z zamiarem stania się z nią JEDNYM!
 
To, czego mnie filozofia gender nauczyła (jeszcze zanim zaczęto ją utożsamiać ze wszystkim, czego polskie społeczeństwo się lęka), to prawdy o tym, że jako ludzie, kobiety i mężczyźni, jesteśmy określani i kształtowani nie tylko przez Naszą cielesność, ale również przez czynniki społeczno-kulturowe, w których przyszło Nam żyć i świadomość tego daje Nam możliwość ochronienia się przed przyjmowaniem roli ofiary lub kata w danej społeczności, aby osiągnąć pełnię swojej kobiecości lub męskości i móc SIEBIE zrealizować.
 
DLATEGO...
 
Erekcja to nie pępek świata – ale kobiecy orgazm również nie! Seksualność to wspaniały dar, z którego należy w mądrości korzystać. Nasze społeczeństwo podpowiada Nam różne rozwiązania, mają one przeróżne skutki w indywidualnym istnieniu poszczególnych osób, a Nasze świadectwa na temat tego powodują, że jedni odrzucają religijne podejście do seksualności jako zbyt ograniczające i zakrywające prawdę o naturze człowieka, inni chronią się przed zranieniami, jakie niesie traktowanie swojego i cudzego ciała przedmiotowo. Proponuję Wam rozwój przez naukę i przez wiarę – nie odrzucajcie żadnej informacji, ale każdą przyjmijcie jako coś, co się wydarzyło (skoro przydarzyło się jednej osobie, mogło przydarzyć się i mnie), jest realne (skoro była/jest to czyjaś rzeczywistość w danym momencie, mogłaby być/może jest i moją) i prawdziwe (skoro ma to określone skutki w życiu danej osoby, ma również w moim poprzez jej istnienie w moim czasie i przestrzeni),  możliwe również w Waszym życiu, a jednocześnie używajcie swojej woli (Waszych najpiękniejszych, najczystszych pragnień, marzeń, a także własnych dotychczasowych indywidualnych doświadczeń) do określenia Waszej przyszłości i realizowania jej w swojej teraźniejszości.
 
Opierając się na własnym doświadczeniu i poczynionych obserwacjach, dostrzegam kryzys kobiecości i męskości, który balansuje pomiędzy mniej lub bardziej jawną wojną płci a możliwością cudownego przeistoczenia CZŁOWIEKA! Wspaniały dar, jakim jest seksualność, która jest jednym z najważniejszych elementów przejawiania się i kreowania człowieka (nie bez przyczyny stara się ją kontrolować poprzez np. filozofie celibatu i antykoncepcji lub żeruje na niej, wykorzystując instynkty i rozbudzając pożądliwości w marketingu różnego rodzaju przemysłów), może stać się dla Nas wspaniałą przygodą lub pułapką, życiową tragedią, jeżeli nie korzysta się z niej we właściwy sposób. Jaki jest właściwy? Któż to wie, na tym świecie ponoć nie ma nic pewnego, natomiast mamy własną wolę, własne doświadczenie i osobiste przekonania oraz wiarę, więc podzielę się z Wami tym, co wiem,  ku pokrzepieniu Waszych serc – niech Wam posłuży.
 
Podstawowa wiedza naukowa poucza nas, iż zainteresowanie dziecka swoim ciałem pierwotnie nie ma charakteru erotycznego, a wyłącznie poznawczy, polega na odczuwaniu lub nie przyjemności, a więc w czystej postaci zadaniem tego zainteresowania jest określanie, co jest dla niego dobre, a co złe (nowa istota czasami już od samego początku bywa „popsuta” przez rodziców – np. noworodki uzależnione do alkoholu lub narkotyków, jednak proponuję Wam odwoływać się zawsze do wzorca najidealniejszego w Waszym pojmowaniu). Ostatecznie, po okresie dojrzewania, kiedy uaktywnia się popęd seksualny, człowiek zaczyna realizować swoją seksualność już nie poprzez egocentryczny autoerotyzm, ale akt płciowy z inną osobą, mając na celu prokreację (mniej lub bardziej świadomie). Jednocześnie seksuologia wskazuje na zagrożenia, jakich jako ludzkość doświadczyliśmy w związku z nieprawidłowym funkcjonowanie człowieka. Tak to zmagamy się z hiperseksualizacją (związaną ze nadmierną ilością osób na małej przestrzeni życiowej – konflikty pomiędzy poszczególnymi jednostkami i grupami rodzą napięcie, to natomiast najszybciej, najłatwiej obniżyć poprzez akty seksualne,  które jednocześnie pozwalają rozładować agresję i budować wiążące relacje, przeciwnie do wojen), także dzieci (które już nie tylko poprzez pornografię mogą być zaatakowane seksualnością, ale rozbudzane są poprzez określone treści reklam i bajek), zaburzeniami w postaci pedofilii (nieumiejętność nawiązywania relacji seksualnych z dojrzałymi partnerkami), uzależnienia od seksu (nieumiejętność budowania głębszych relacji z płcią przeciwną, co skutkuje ograniczeniem się do masturbacji lub zmienianiem partnerek seksualnych) lub też całkowitym brakiem zainteresowania realizacją swojej seksualności itp.
 
Jeżeli jesteśmy od najmłodszych lat uczeni właściwie, adekwatnie do sytuacji reagować na niewłaściwe postawy i zachowania innych, Nasze napięcie rozładowujemy poprzez higienę osobistą ciała (zachowywanie czystości, zdrowe odżywianie) i umysłu (nieustanne poszerzanie swojej wiedzy w różnym zakresie), aktywność fizyczną (sporty różnego rodzaju), rodzinną (wypełnianie obowiązków rodzinnych, budowanie głębokich więzi) i społeczną (wypełnianie obowiązków zawodowych, budowanie relacji przyjacielskich, pełnienie służby społecznej). Jeżeli nie mamy wokół siebie właściwych wzorców, korzystamy z tych dostępnych, które na dany moment uznamy za najbardziej adekwatne dla Naszych wszystkich potrzeb - tak to ciekawość autoerotyzmu przeradza się w kompulsywne „obsługiwanie” udręczonego napięciem ciała, potrzeba bliskości i troski (miłości) realizowana jest w krótkotrwałych związkach seksualnych, które nie wymagają podejmowania trudu głębszego poznawania się wzajemnie i obdarowywania sobą oraz przyjmowania w prawdzie drugiej osoby, natomiast potrzeba kreowania świata (prokreacji) objawia się w pogoni za majątkiem, statusem społecznym, władzą. Marzenia romantyczne, które przeradzają się w marzenia erotyczne i kierują Nasz autoerotyzm ku realizacji Naszej seksualności w akcie płciowym, aktualnie są tak mocno stymulowane przez otaczającą Nas na każdym kroku erotykę (marketing sportów, motoryzacji, odzieży, nawet już reklamy słodyczy zawierają warstwę oddziaływania na seksualność człowieka!) i  pornografię, iż kształtują szkodliwe wzorce realizowania ludzkiej seksualności w emocjach lęku, zależności, przemocy, nie dając prawdziwego zadowolenia, zaspokojenia, poczucia wewnętrznej harmonii, pokoju i szczęścia.
 
Człowiek jest istotą wyposażoną w neurony lustrzane oraz empatię, dlatego też z płaczącymi płaczemu, a radujemy się cieszącymi się. Jeżeli jest inaczej, to dla Nas sygnał, że coś jest nie tak – należy zbadać, w którym momencie Naszego życia oraz w jakiej sferze, w jakim zachowaniu nastąpiło przekłamanie i wprowadzić ZMIANĘ. Jaką – zależy od Nas, Naszych potrzeb i możliwości na daną chwilę. Możemy poobserwować, jak poradzili sobie inni, poszukać wsparcia specjalistów. Dobrze jest pamiętać o tym, że nic nie psuje się nagle i jeżeli coś rozwijało się krok po kroku w chorobliwym kierunku przez kilka tygodni, miesięcy, lat, nie odbudujemy tego w ciągu jednego dnia, tygodnia, miesiąca, ale potrzebujemy także METODĄ MAŁYCH KROKÓW, dzień po dniu, regularnością, czasami niezbędnymi zmianami w czasie, dokonywać własnej transformacji. WŁASNEJ – należy pamiętać, że zmienić możemy tylko siebie, a innym możemy zaproponować tylko swoje wsparcie, ponieważ ICH ZMIANY ZALEŻĄ oraz NALEŻĄ DO NICH.
 
Czasami, kiedy stykamy się z zaburzeniami, jesteśmy niedostrzegani, niewysłuchiwani, ignorowani, aby utrzymać relację, jesteśmy w stanie okłamywać samych siebie (i innych), budować iluzję szczęścia na najdrobniejszych oznakach zainteresowania, troski i czułości drugiej istoty. Kiedy jest Wam w życiu źle, proponuję, abyście zapytali Siebie, w którym momencie ZGODZILIŚCIE SIĘ NA TAKI UKŁAD oraz DLACZEGO. Jeżeli weszliście w rolę ofiary lub kata, mieliście ku temu swoje powody, KIEROWANI JAKIMIŚ OSOBISTYMI POTRZEBAMI. Proponuję zaakceptować tę PRAWDĘ O SOBIE, wyciągnąć wnioski i energię, którą zazwyczaj ludzie kierują w żal i złość wobec drugiej osoby (tymczasem ten drugi człowiek również jest w swoim procesie rozwoju, dojrzewania i daje na tyle, na ile może, także w swoim egocentryzmie i ranią go oskarżenia, kiedy nie bierzemy odpowiedzialności za własne słabości), skierujcie na zbudowanie jakiejś zmiany – na początek małej, a potem kolejnej i kolejnej.
 
Poszukajcie odpowiedzi na pytanie: „Jak żyć w prawdzie o sobie, w szacunku do siebie, w radości i szczęściu, kochając drugiego człowieka w szczerości i prawdziwie?” Wyeliminujcie strategie, które KIEDYŚ były Wam ratunkiem, a dzisiaj, gdy przekroczyliście pewien poziom świadomości i samoświadomości, stały się wiążącym, pętającym zwyczajem. Obserwujcie swoje emocje, uczucia, reakcje ciała. Dostrzeżecie, że dotychczasowe rozwiązania daję efekty nieporównywalnie mizerne do  czasu i wysiłku, jaki musicie włożyć w osiągnięcie ich, że napięcie związane z brakiem zadowolenia oraz samorealizacji wraca szybko, znacznie silniejsze, a potrzeba rozładowania go zwiększa się, co jest typowe dla procesu uzależniania. Na samym końcu dostrzeżecie prawdopodobnie przeraźliwą PUSTKĘ... Czeka Was kolejna decyzja.
 
MOŻECIE zastąpić dotychczasowe myślenie NOWYM – czego pragniecie, jakiego związku, z jakim partnerem, jakim sami chcecie być towarzyszem drogi życiowej, co oznacza dla Was być traktowanymi z szacunkiem, troskliwością i czułością. Pozwólcie, aby Wasze ciała rozluźniały się dzięki temu, że nowe zachowania będą zmieniały się w nowe zwyczaje, te zaś będą kształtowały Was NOWYMI. Kiedy spróbujecie owocu najbardziej pożądanego - miłości prawdziwej w sobie -  nie będziecie już mieli ochoty zadowalać się czymś, co na danym poziomie Waszego rozwoju będziecie postrzegać jako prymitywne (kiedy się już biega, raczkowanie można traktować wyłącznie jako część zabawy, a nie sposób poruszania się), zupełnie nieadekwatne do Waszych potrzeb. Czasami (a nawet często na początku) będziecie wracać na stare tory – niech Was to nie zraża (pamiętacie? Byliście na nich może nawet kilkanaście lat!) - małymi kroczkami także dojdzie się na szczyt! Ponoć starego zwyczaju oduczamy się 7 lat, za to czegoś nowego uczymy się w 3 miesiące. Przyjęłam tę informację - zamiast użalać się nad sobą oraz doświadczanymi trudnościami, skupiam się na tym, czego pragnę, co chcę stworzyć we własnym życiu i jaki sposób będzie dobry lub wręcz najlepszy, swoją energię przeznaczam na kreowanie nowych rozwiązań dla starych sytuacji, nowych kształtów dla starych potrzeb – i tak TĘTNIĘ ŻYCIEM, czując wzrastającą radość, siłę, szczęście.
 
Pragnę tego dla wszystkich, dlatego dzielę się z Wami posiadaną wiedzą oraz doświadczeniem, mając nadzieję, że weźmiecie coś z tego i będzie to błogosławieństwem w Waszym życiu.
 
Powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz